Subscribe:

czwartek, 2 października 2014

W górę!

Jesień w pełni – taka trochę zmienna, ale to nie szkodzi, bo właśnie w ubiegły weekend zaskoczyła nas prawdziwie letnią pogodą. Było po prostu zbyt pięknie, by siedzieć w domu – zapakowaliśmy więc trochę prowiantu, zapasowe pieluszki (Zuzia lubi urządzać nam niespodzianki, ale póki co ma niewielki repertuar...) oraz Naszą Główną Bohaterkę wraz z zestawem ciepłych ubranek, wózkiem i chustą – i po prostu wyszliśmy z domu.

Większość życia spędziłam w cieniu Ślęży – i od dziecka uwielbiałam na niej być. Wiedzieliście, że jest na niej jeden z najsilniejszych w Polsce i na świecie Czakramów – a więc miejsc, w których nasza Ziemia najkorzystniej na nas wpływa? To po prostu nie-sa-mo-wi-te, jak dobrze potrafi się czuć człowiek po nawet krótkim tam pobycie – a my przecież nie zamierzaliśmy być tam krótko :).

Najwspanialsze w Ślęży jest to, że jest tak bardzo różna – można na nią wejść z wózkiem, a można też przeżyć emocje związane nieomalże ze wspinaczką. Ja wciąż odkrywam tam nowe, piękne miejsca. Nie wszędzie możemy jeszcze wziąć Zuzię – więc zabawiliśmy się w mieszczuchów i wybraliśmy trasę dla średnio rześkich emerytów i młodych rodziców :).

Na parkingu pojawiały się już pierwsze samochody z wrocławską rejestracją, Zuzia dzielnie spała – a my szliśmy. Obudziła się przy posągach – i wyraźnie jej się podobały. Podobnie jak drzewa i liście – i motyl, który błąkał się między nimi. Pogoda była po prostu cudowna – a Zuzia niesamowicie skupiona i dzielna. W pewnym momencie zaczęła cicho coś do siebie gaworzyć – ale nie zapłakała ani razu!

Godziny mijały jak szalone – a my stanęliśmy na szczycie. Trochę wiało – ale nie czułam jeszcze chłodu zimy, słoneczko zaś robiło, co mogło. Jeszcze tylko poklepanie Niedźwiedzia, szybki posiłek – i wyruszyliśmy z powrotem, omijając wspinające się z determinacją staruszki z kijkami i bladych z wyczerpania mieszczuchów ;).


Wycieczka była wprost niesamowita, Zuzia zachwycona – a ja nie mogę się doczekać, kiedy zacznie wspinać się z nami na własnych nóżkach.

0 komentarze:

Prześlij komentarz